WIDZENIE
Ciągle widzę twoją drobną postać
na progu naszej starej chatki
błyszczą wspomnienia skąpane w słońcu
a my opowiadamy dawne historie.
Dzikie gołębie toczą boje
w twardych liściach jesionów
od lat chroniących zmurszały dach
i ściany pamiętające czasy wielkiej powodzi.
Z ceglanego komina przyprószonego sadzą
ulatują w niebo zapamiętane słowa i gesty
ludzi i zdarzeń tkających moją historię
z delikatnych nitek miłości.
Dobrze wiem że żadne z nich nie wróci
choć miłość co trwa poza grób
razem z pszczołami przysiada
na upojnych kwiatach wiekowej lipy.
Moje obrazy rozpływają się powoli
w łagodnej mgle przeszłości
poszarpanej nieuchronnością zdarzeń
i niezmiennym upływem czasu.
Przeglądam się w popękanych szybach okien
w których odbija się przeorane tęsknotą serce…
Nasze pokolenie nie celebrowało dnia urodzin, ważniejsze były imieniny, ale najbliżsi pamiętali o różnych ważnych datach.
W wąskim gronie rodzinno- rówieśniczym utarło się powiedzenie:" nie ma co wyjaśniać" co w naszej mowie znaczyło: " życzę ci jak najlepiej" i to było takie nasze...
A więc " nie ma co wyjaśniać Braciszku", to już drugie Twoje urodziny, gdy to powiedzenie kieruję ku niebiosom...
Nieprawda, że czas leczy rany...na pewno nie te związane z odejściem...
Reszta jest w sercu...